Darz Bór Braci Leśnej !
Jako najmłodszy członek Wilków Południa, drużyny podkładaczy szpiców myśliwskich a zarazem ¼ całej drużyny, napiszę kilka słów o sobie. Psy myśliwskie od dawna stanowią większą część mojego życia, tak jak szeroko pojęte łowiectwo. Z pasją oddaję się pracy oraz zgłębianiu wiedzy na ich temat, niekoniecznie zamykając się tylko na grupę V FCI. Pierwsze szlify w sztuce łowieckiej zdobywałem w Technikum Leśnym w Lesku, gdzie zrodziła się we mnie pasja do wabienia zwierzyny oraz gry na rogu myśliwskim. Moim zdaniem polowanie bez psa i rogu myśliwskiego, to tylko polowanie. Gdy u boku myśliwego kroczy pies, a początek polowania ogłasza wszem i wobec melodia „Apel na łowy”, wtedy są to łowy, w łowisku wszystko jest inne i bardziej donośne. Polowanie nie musi kończyć się pozyskaniem zwierzyny. Każde wyjście w teren jest dla mnie cenną lekcją, uczę się troskliwości, gdy widzę, jak ptasi rodzice opiekują się potomstwem, ile wkładają pracy w proces ich usamodzielnienia, rozwój i jak chronią swoje pisklęta przed ewentualnymi napastnikami z zewnątrz, by zdążyć odlecieć przed przyjściem zimy. Nauka pokory wiąże się z wiedzą o żerowaniu, obserwuję, jak niższe hierarchią dziki w watasze są zmuszone czekać na złapanie lepszych kąsków z uczty. Cierpliwości uczy mnie obserwacja życia dużych ptaków drapieżnych. Myszołów jest ptakiem, który zamieszkuje tereny przede wszystkim poza miastami, jest ptakiem wędrownym. Najczęściej poluje na swoje ofiary z ziemi, lecz zdarza się, że decyduje się na atak z powietrza, wypatruje mysiej ofiary lustrując teren z śródpolnego drzewa. Uczę się sprytu, z jaką łasica chwyta gryzonia oraz wytrwałości z jaką wataha dzików brnie przez głęboki śnieg, by znaleźć nowy żer, bądź bezpieczne miejsce na smaczną drzemkę. Polując nauczyłem się szacunku do przyrody i otaczającego nas świata. Wiem, że nie jest on moją własnością, ani żadnego człowieka, lecz trzeba nam dopasować się do niego i co najważniejsze-nie szkodzić mu. Rozwój cywilizacji niesie za sobą duży ślad ingerencji w środowisko naturalne, co automatycznie przekłada się na konieczność gospodarowania populacjami zwierząt dziko żyjących. Ten obowiązek pada właśnie na nas myśliwych, leśników, administrację samorządową. My jako myśliwi kierując się wszelkimi zasadami etyki, moralności oraz sumiennego prowadzenia gospodarki łowieckiej wypełniamy powierzony nam obowiązek z pełną odpowiedzialnością za popełnione błędy i uchybienia, jakimi natura ludzka jest obarczona od początku swego istnienia. By polować skutecznie, to znaczy z maksymalnym ograniczeniem błędów i dostrzeganiem tego, czego ludzkie oko nie widzi, ucho nie usłyszy, a nos nie wyczuje, używamy psów myśliwskich, które są naszymi przyjaciółmi i znamy się jak przysłowiowe „łyse konie”. Mówiąc, że znamy się z naszymi psami mam na myśli fakt, iż po zachowaniu psa wiem, że jest na właściwym tropie postrzelonej, czy potrąconej zwierzyny i mam zaufanie do swojego psa, że dojdziemy zwierza w niedługim czasie. Jeżeli chodzi o szpice myśliwskie, nieraz nie potrzeba wydawać psu komendy, wystarczy spojrzenie myśliwego, a pies wie, że trzeba jeszcze poczekać, odczytuje kierunek, czy idziemy w prawo, czy w lewo. Wszystko to jest wynikiem ilości spędzonego czasu z czworonogiem, cierpliwości i zaufania, jakim obdarzymy psa. W naszej drużynie jestem tym od kareli, jako jedyny z grupy posiadam tą rasę, w której zakochałem się już kilka lat temu. W chwili obecnej posiadam dwa Karelskie Psy na Niedźwiedzie. Jako pierwszy na mojej leśnej drodze życiowej stanął ATOS Ogródkowa Knieja a wyczekiwany MIKKO Bear Busters zawitał w naszej rodzinie jesienią 2018 roku. Karelski świat dał mi sporo lekcji cierpliwości i dystansu do otoczenia, ale jeszcze więcej dostałem od niego radości i niezapomnianych wspomnień w czarno-białych barwach, które w tym przypadku wcale nie są oznaką smutku a wręcz przeciwnie, lawiną radości. Pracując z szpicami w miocie dopiero za pomocą GPS zobaczyłem siłę tych psów. W zależności od wielkości miotu, już para dobrych szpiców jest wstanie pięknie przełożyć i popędzić miot kierunkując zwierzynę w stronę linii myśliwych, po przekroczeniu tejże linii wrócić do miotu i pracować dalej, aż do momentu, gdy miot będzie pusty. W pierwszym sezonie 2017/2018 nasze psy przepolowały 35 polowań zbiorowych, przyczyniając się swoją pracą do ułożenia licznych pokotów zwierzyny grubej. Pierwszy sezon był dla nas czasem inwestowania w pasję naszych psów poprzez dawanie im każdej możliwej szansy do polowania w zróżnicowanym terenie oraz z różnym zwierzostanem, co dało bardzo dobre efekty a potwierdzeniem tego jest zadowolenie kół łowieckich oraz ośrodków hodowli zwierzyny, z którymi mieliśmy przyjemność współpracować. Podkładaliśmy w różnych częściach naszego kraju z różnym ukształtowaniem terenu, od nizin po góry, od siedlisk boru suchego po podmokłe olsy i rozległe trzcinowiska. Szpice w takim terenie sprawdzają się bardzo dobrze z racji swojej wytrwałości, ciętości, doskonałego i głębokiego poszuku, umiejętności oceny ryzyka oraz bardzo dobrej orientacji w terenie. Z każdym polowaniem moje psy utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie mogłem wybrać lepszej rasy do wspólnego polowania.